To już jeden dzień, ale ciężko mi to nadal zrozumieć. Kiedy wstałem rano, nic nie wskazywało na to, że zaraz przejdę szok. Social Media huczały, a Twitter przysłał mi powiadomienie o poście, który udostępniła federacja All Elite Wrestling.
Jon Huber był kimś wyjątkowym…
Szok i niedowierzanie… Jak to możliwe, że śmierć Hubera nas tak zabolała? Zwykle wiemy o pogorszonym stanie zdrowia zapaśników, gdyż media o tym huczą. Wiele gwiazd dodaje wpisy na portalach społecznościowych i solidaryzuje się z rodziną zawodnika. W przypadku Jonathana, wszystko przyszło nagle. Nikt nie miał pojęcia, że październikowe starcie z Cody’m będzie jego ostatnim w karierze. Z tego też powodu, wieść o jego śmierci wstrząsnęła całym biznesem.
Jego śmierć była pierwszym momentem, kiedy AEW skomentowało post federacji WWE. Brzmi to może abstrakcyjnie, ale zobaczenie jedność tych dwóch rywalizujących obiektów to coś piękno. Ba, nawet Chralotte Flair przekazała zdjęcie federacji Khana. Od zapaśników płynęło wiele różnych słów, które czule wspominały o Luke’u Harperze.
Jego poczynania śledziłem od 2013 roku. U boku Bray’a Wyatt’a oraz Ericka Rowana zadebiutował w głównym rosterze WWE. Rzecz niebywała, gdyż dla niego otwierało to spore możliwości. Jego wygląd przerażał, a łącząc to z mimiką twarzy oraz spojrzeniem, dostaliśmy ogromnego potwora o miłym sercu. Wszak to on sprawiał, że podróż pomiędzy miastami była przyjemna, a koledzy przychodzili do niego po rady. Dbał o atmosferę, starał się zaaklimatyzować nowych zapaśników i pomagał im w szkoleniu swoich umiejętności. Braun Strowman, który dołączył do Wyatt Familly w 2015 roku przekazał, że Luke pomógł mu się rozwinąć jako wrestler, ale też jako człowiek.
Jon Huber był dobrym ojcem
Do samego końca dbał o to, aby jego rodzina mogła czuć się dumna. Syn był głęboko zapatrzony w ojca, a sama żona pożegnała swojego męża słowami: „Odszedł mój przyjaciel, mąż oraz ojciec naszych dzieci”. Jest to smutne, że taka tragedia dotyka dobrego człowieka.
Jako fani, nie możemy jakkolwiek porównywać naszego bólu z tym, który obecnie przeżywa rodzina. Możemy wspominać, modlić się oraz okazać szacunek, ale to nadal za mało. Miły akcent został sprawiony synowi. Został on nieoficjalnym mistrzem AEW, pokonując w nietelewizyjnym segmencie Kenny’ego Omege. Wszyscy wiedzieli, co się świeci… Jest to smutny dzień dla fana wrestlingu. Pamiętajmy, że każdy z zapaśników ryzykuje swoje życia dla nas, abyśmy mogli wyjść zadowoleni z gali. Robią wszystko z pasji, która później staję się ich sposobem na życie.
Pamiętajmy o nich, gdyż wspomnienia nigdy nie zostaną pogrzebane.
Thank you, Jon.